niedziela, 26 sierpnia 2012

Sensual

Ostatnio można zaobserwować, że blogi modowe wplatają do swoich postów tematykę kulinarną. Sama zauważyłam, że w moich fotografiach zaczęły się pojawiać nie tylko stylizacje i modowe akcesoria, ale także świeże croissanty czy kolorowe drinki. Już od dłuższego czasu zastanawiałam się nad postem o moich ulubionych smakach. Gotowanie i pieczenie stało się  moim hobby, może trochę przesadzam, ale na pewno jedną z wielu przyjemności. Na liście najczęściej odwiedzanych stron internetowych mam kilka blogów kulinarnych i w wolnych chwilach przeglądam świeże pomysły na intersujące dania. Sprawdzam także ciekawe miejsca do odwiedzenia na mapie Warszawy, kawiarnie, restauracje. Właśnie wróciłam z ostatniego wakacyjnego wyjazdu i zaopatrzona w brytyjską prasę modową napotkałam artykuł zatytułowany "Food is the new fashion". Dziennikarka pisze o zjawisku, które na pewno wielu z Was zauważyło i, któremu sama też trochę uległam. Kiedyś nasze oszczędności potrafiłyśmy wydać na wymarzoną parę butów, a teraz niektóre z nas są skłonne do tego, by pozbyć się ich w pobliskich delikatesach. W tym wypadku nie chodzi o zapotrzebowanie kaloryczne, diety czy zajadanie smutków. Teraz bardziej zwracamy uwagę na jakość, interesujący zapach, oryginalny wygląd, składniki z różnorodnych zakątków świata a nawet opakowanie. Potrafimy wydać kilka złotych więcej na ciastka, bo będą o wiele lepiej prezentowały się w kuchennej szafce czy na naszym biurku. Posiłki są coraz bardziej celebrowane i jak kiedyś wchodziła moda na zdrowe jedzenie, teraz nie chodzi tylko o to, by było ono zdrowe, ale także wyszukane, nietypowe. Kolory, kształty i zapachy mają dla nas prawie tak samo duże znaczenie jak smak. Mimo tych zmian nie sądzę, by kartonowe pudełka z Bic Mac'ami zniknęły ze sprzeaży, a obroty fast food'ów drastycznie spadły. Potrzebujemy różnorodności i możliwości wyboru. Sądzę, że nawet poszukiwaczka najnowszych trendów kulinarnych miewa takie chwile, w których po prostu postanawia zjeść bułkę z wyciekającym sosem w jednorazowym opakowaniu.


Recently it easy to notice that fashion blogs started to put culinary subjects into the posts. I also saw that  in my photos are not only outfits ans fashion accessories but also fresh croisssants or colourful drinks. I've been thinkg about a post about my favourite flavours for a quite long time. Cooking and baking has become my hobby, maybe I'm exaggerating a little bit, but it is one of my pleausures. On my lyst of the most viewed websites are few culinary blogs and in my free time I look for sme new ideas for interesting meals. I check also new places to visit in Warsaw, like cafes or restaurants. I've just come back from my last trip this summer and equipped with british fashion  press I found an article entitled "Food is the new fashion". The journalist is writing about the phonomenon which probably most of you have noticed and I am somewhat a victim of. Formerly, most of us were likely to spend all our spare cash on shoes and now we're more likely to get rid of them at local  delicatessen. In this case it isn't because of need for calories, diets or eating our sorrows away. Today we pay more attention to the quality, smell, original look, ingredients from varied places around the world or even the package. We can spend a little more money on biscuits because they would look better in our cupboards or desk. Meals are increasingly celebrated and as some time age healthy food became fashionable now the case is not only that it should be healthy but also sophisticated, fancy. Colors, shapes and smells are almost as important for us as the taste. Despite all this changes I don't think that carton boxes with Bic Macs will disappear and fast foods' turnovers will drastically decrease. I suppose that even latest culinary trends seeker has such moments when she decides to eat just a bread with leaking sauce in a disposable box.































Skoro juz zatrzymałam się przy tematyce zmysłów, chciałabym Wam polecić nieco mniej kaloryczny sposób na zaspokojenie Waszych potrzeb. Nietsety nie zaspokoi on Waszego apetytu, ale mogę zapewnić, że będzie przyjemny chociaż dla waszych oczu. W tym wypadku chodzi mi o fotografię. Jest to kolejna z przyjemności, ale nie chodzi teraz o moją pasję, lecz o kogoś ze  znajomych. Trochę reklamy dla początkującej blogerki. Fotografie umieszczone na tej stronie sama przeglądam i polecam. Mam nadzieję, że uchwycone tam momenty pobudzą Wasze zmysły, trafią w Wasze gusty i może będą źródłem inspiracji.

Przekonajcie się sami: http://fotografie-aj.blogspot.com/

As I ended up writing about senses I would like to recommend you a little less caloric way to satisfy your needs. Unfortunately, it won't satisfy your appetite but I can assure that it will be pleasing to your eyes though. In this case I'm talking about photography. It is another pleasures but it isn't about my passion this time but on of my friends. A little advertising for the novice blogger. Photographs posted on this page I browse and fully recommend. I hope that moments captured here will stimulate your senses, meet up your expectations and can be a source of inspiration.

Find out here: http://fotografie-aj.blogspot.com/

czwartek, 9 sierpnia 2012

Viva España!

Trochę jedzenia, trochę plażowania i zwiedzania, czyli mój wyjazd w pigułce. Nieco ponad trzy godziny lotu wystarczyło bym zapomniała o codziennej rutynie. Teraz z chęcia wróciłabym do śniadań o 10, opalania nad basenem,  rozgrywek w scrabble (może gra dla emerytów, ale ja tam byłam z rodzicami, jestem usprawiedliwiona ;), słonej wody i nawet do tego piasku we włosach. Niestety, wszystko ma swój koniec, ale pozostają wspomnienia i poza tym wakacje się jeszcze nie kończą.Teraz jestem nad naszym polskim wybrzeżem. W tym wypadku przetrwałam 11 godzin jazdy (tak, 11 godzin z Warszawy, nie pytajcie...), kurtka przeciwdeszczowa i trampki zastąpiły japonki i okulary przeciwsłoneczne, ale wszystko ma swój urok.

Na koniec Shakira, bo dla mnie nie ma bez niej wakacji :)


Some food, sunbathing and sightseeing, which means my trip in a nutshell. More or less three hours of flight was enough to forget about my daily routine. Now, I'd love to come back to  breakfast at 10, sunbathing by the pool, scrabble games (maybe a game for retirees, but I was there with my parents, so I am justified;), salt water and even to the sand in my hair. Unfortunately, everything comes to an end, but memories  remain and holidays haven't finished yet. Now I am on Polish coast. In this case, I spent 11 hours in the bus (don't ask me why it took so long...), rain jacket and sneakers replaced flip-flops and sunglasses, but everything has its own charm.

At the end I gave you Shakira, because for me there are no holidays without her :)



















phot. me & my dad


niedziela, 5 sierpnia 2012

Charlotte, more chocolate, please

Trochę warszawskiego lansu, czekolady, marmolady, czyli można powiedzieć, że spóźnione świętowanie moich imienin. Śniadanie w Charlotte, świeże croissanty, kawa i perfekcyjna pogoda. Zastanawiają mnie tylko te wszystkie negatywne opinie, które ostatnio pojawiają się na temat tego miejsca. Dla mnie jest ono cudowne, ma w sobie ten pożądany przeze mnie francuski klimat, taka odrobina Paryża w Warszawie. Chyba się zakochałam.


Walking in the city center, Chocolate, raspberry  mousse, you can say a celebration of my name-day. Breakfast at Charlotte, fresh croissants, coffee and perfect weather. The one thing that only bothers me are all the negative comments about this place that showed recently. For me, it's just marvelous, it has this french climate desired by me, something like a small piece of Paris in Warsaw. I think I have fallen in love with it. 


Dodatkowo wielka przemiana w moim stylu-trupie czaszki na koszuli. Ja, która zarzekała się, że nigdy w życiu nie założy nic z tym posępnym akcentem, jak widać zmieniła zdanie. Może to i dobrze, bo w końcu styl powinien ewoluować, zmieniać się, inaczej prowadzenie bloga byłoby bezsensowne, bo przecież nikt nie lubi monotonii. Bardzo znaczących zmian może u mnie nie widać, bo nadal jest bardziej elegancko niż sportowo i młodzieżowo, ale nie wymagajcie ode mnie aż tak radykalnych metamorfoz :)

What is more the has been a change in my style-raw-heads on my shirt. Me, who was always swearing that would never wear something with this gloomy element, as you can see changed her mind.  Maybe it's good because the style should evolve, change. Otherwise, having a blog would be pointless because nobody likes  monotony. Very significant changes are maybe not noticeable because it is still rather elegant than sporty and youth but do not require such radical change from me:)








phot. Weronika Dragan
shirt-Zara, shorts-River Island





środa, 1 sierpnia 2012

Strike a pose

Podstawą prowadzenia bloga jest systematyczność i jak widać ja mam problem nawet z podstawami, dlatego w połowie wakacji piszę o ich początku, czyli Warsaw Fashion Street. Po tak długiej nieobecności byłoby wręcz niestosowne z mojej strony wstawić zdjęcia bez słowa komentarza. Tegoroczna końcówka czerwca okazała się dla mnie dosyć nietypowa, bo zamiast siedzieć w południe na białych krzesełkach i popijać mrożoną latte, czasami pstrykając jakieś zdjęcia interesujących projektów, sama znalazłam się na wybiegu. Okazało się, że można przejść się po białym podeście bez odchudzania i walki z agencjami modelek, na WFS wystarczy pasja do mody i własny styl. Ja zostałam "wyłapana" na ulicy i zaproponowano mi udział w pokazie. Jak widać na zdjęciach nie odrzuciłam oferty. Mogłabym mówić o wielu pozytywach tego doświadczenie, jak miłe słowa od obcych osób, sama przyjemność takiego "spaceru" i kilka punktów do pewności siebie, ale muszę wspomnieć o jednej wadzie. Kiedy spokojnie (może nie w 100% "wyluzowana") czekałam na tzw. backstage'u, okazało się,  że zostałam niedoinformowana albo po prostu jestem dosyć mało spostrzegawcza. Wyszłam na wybieg jako pierwsza i już po kilku krokach dowiedziałam się, że będę oceniania, czyli także krytykowana na środku Krakowskiego Przedmieścia. Chociaż usłyszałam, że wyglądam na 12 lat starszą, to moja reakcja była zupełnie inna niż można się było spodziewać. Zamiast  kryzysu, słowa zarówno krytki jak i pochwały tylko mnie podbudowały. Można nawet stwierdzić, że dały mi dodatkową energię do działania i utwierdziły w przekonaniu, że zawsze warto próbować. 

PS Obiecuję poprawę i mam nadzieję, że mnie nie opuścicie ;)

The base rule of having a blog is regularity in writing and as you can see I have problems even with the basics, so in the middle of holidays I write about the beginning of them, the Warsaw Fashion Street. After such a long absence it would have been highly improper to show you some photos without any comment. This year the end of June turned out to be quite unusual for me, because instead of sitting at noon on the white chairs and sipping iced latte, occasionally snapping some photos of interesting projects, I found myself on the catwalk. It turned out that you can walk on the white platform without weight loss and fighting with modeling agencies - at the WFS passion for fashion and personal style is everything that you need. I was "caught" in the street and offered a part in the show. As you can see in the pictures I didn't reject the offer. I could talk about many positives of this experience, like kind words from strangers, just the pleasure of such a "walk" and the rise in self-confidence, but I must mention one defect. When I was calmly (maybe not 100% "chilling") waiting backstage, it turned out that I was uninformed or simply not observant enough. I went out first on the catwalk and after a few steps I found out that I will be judged which also means criticized in the middle of the Krakowskie Przedmieście Street. Although I heard that I look 12 years older, my reaction was quite different than you might expect. Instead of the crisis, the words that I heard-both of praise and criticism just heartened me. You may even say that it gave me extra energy and confirmed me in the belief that everything is always worth trying.

PS I promise to do my best and I hope you do not leave me;)


























blouse, skirt, bag-Zara